Mam problemy z tytułami


Moim postanowieniem noworocznym (lepiej nie wspominać, w którym roku) było pisanie bloga. Po pierwsze sama bardzo tego chciałam, po drugie, wiele razy słyszałam, że powinnam.

Oczywiście lepiej wcześniej niż później, ale finalnie lepiej później niż wcale. Odkładałam, przekładałam, długo się z tym zbierałam – za długo, i za dużo myśli miałam w głowie. Gotowe zdania wręcz mnie prześladowały. Gotowe już historie czekały tylko na upublicznienie. Przyznaję się szczerze, długo zwlekałam również dlatego, ponieważ nie mogłam znaleźć „idealnego tytułu” dla bloga. Jak już coś miało sens to albo było zajęte, albo przestawało mieć sens. Strony pomysłów zapisane lingwistycznyczno-niepospolicie-nieoczywistymi tytułami. Gry słowne, mieszanki polsko-angielsko-francusko-suahili, synonimy, antonimy. Selekcje, sondaże, ankiety wewnątrzrodzinne, pomoc znajomych, angaż osób postronnych. Płacz i zgrzytanie zębów. Euforia i rozczarowanie. Tytuł powstał w końcu jak penicylina, ale o tym może innym razem.

Będzie oczywiście o podróżach! Wiadomo! Moich własnych, nakreślonych własnymi pomysłami, spisanych symbolicznym, „własnym piórem”– stąd właśnie Pióro Podróży! Bang! I tak mamy to!

Niektóre historie mają już swoje lata, więc opowiem je na nowo. Właśnie dlatego chciałam i chcę by powstawał ten blog. By nie tylko zdjęcia uwieczniały, a wspomnienia przypominały, o tym co przeżyłam. Chcę by zostało coś więcej, coś co tak szybko nie umknie. Może kogoś zainspiruję, podpowiem lub po prostu – na co bardzo liczę – samą przyjemnością będzie czytanie, o tych pięknych miejscach, które dane mi było odwiedzić. To nie tylko historie o wyjazdach bliższych i dalszych, krótszych i dłuższych. To również podróże „za granice” – te własne. Wiele ich w trakcie tych kilku lat przekroczyłam. Bo podróże, to coś więcej niż przemieszczanie się i podziwianie. To wyjście poza pewną strefę (nie tylko czasową), to szereg emocji, to doświadczanie, dziwienie się, czasem nawet złoszczenie. Wszystko po to, by na koniec przyszło coś bardzo ważnego – zrozumienie.

Piszę o sobie, o rodzinie, o znajomych. Nie opisuję każdego dokładnie, ale uważny czytelnik po kilku tekstach na pewno odgadnie relacje. Nie piszę krótko, bo niektórych rzeczy nie można streścić w kilku zdaniach. Jestem gadułą, więc i teksty krótkie być nie mogą.

Historie nie są w porządku chronologicznym, ale myślę że są w porządku. Tak jak czułam by o nich pisać. To takie „gawędziarskie” relacje o przygodach i miejscach. Subiektywne, podszyte odrobinką prywatnych opowieści. Anegdotki, ciekawostki, czasem ważne informacje historyczne, które sama zasłyszałam lub przeczytałam, a które mnie zainspirowały, czasem porady ułatwiające „obracanie” się w świecie.

Wiem, że widziałam już sporo, ale wciąż chcę więcej. Im więcej mam, tym więcej chcę, ale… im więcej chcę, tym więcej mam. I tego się trzymam.

Kocham podróże – nieważne jak banalnie to brzmi. Piszę, bo pisanie też uwielbiam, choć mam problemy z tytułami.